Mój narzeczony od dziecka miał tylko jedną pasję – za to nigdy jej nie zamienił na żadną inną. Miewał czasem okresy, kiedy grywał w piłkę nożną, należał nawet do klubu piłkarskiego w okolicznej miejscowości, ale robił to czysto towarzysko. Jak prawie każdy młody chłopak, interesował się trochę piłką nożną, zbierał naklejki oraz kupował gazety z piłkarzami. Brał udział w meczach, zarówno jako gracz, jak i kibic. Nigdy jednak piłka nożna nie wygrała z pasją rowerową.

Na początku naszej znajomości bardzo mi imponowało to zainteresowanie sportem, aktywność fizyczna, ponieważ lubię wysportowanych mężczyzn. Nie przeszkadzało mi też to, że spędzał wiele czasu na trasach oraz studiowaniu specjalistycznej prasy. Wiele razy, zamiast oglądać ciekawy film, szukaliśmy w Internecie ramy rowerowe, klamki hamulcowe czy sportową odzież.

Mój narzeczony posiadał kilka rowerów: szosowy, dwa enduro i zjazdowy – każdego z nich używał w zależności od ukształtowania terenu. Najbardziej jednak uwielbiał jeździć na enduro, bo fascynowała go ostrzejsza jazda po korzeniach i kamieniach. Kiedy wracał do domu cały z błota po swoich wojażach, był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Po tym od razu wskakiwał pod prysznic, potem uzupełniał kalorie oraz składniki odżywcze i wpisywał w okno wyszukiwarki adres: biketopia.pl, by zamówić kolejne ubrania lub pooglądać części, których tam nie brakowało.

Zajęciem, które również bardzo lubił, było odwiedzanie sklepów rowerowych, by sprawdzić nową ofertę. W naszym mieście jest wiele takich miejsc, ponieważ dużo osób jeździ rowerami ze względu na bogate oraz zróżnicowane trasy rowerowe. Wiadomo zatem, że dla właścicieli tych sklepów branżowych to czysty biznes. Sklepy te są bardzo dobrze wyposażone w ramy do rowerów, koła, kasety oraz inne komponenty. Na naszym terenie, kilka razy w roku organizowane są też rajdy rodzinne oraz profesjonalne zawody enduro, gdzie firmy w zamian za patronat oraz ufundowanie nagród dla zwycięzców, mają okazję się wypromować.

Mój narzeczony również brał udział w tych zawodach, gdzie mógł sprawdzić swój czas oraz technikę jazdy. Nie są to łatwe ścieżki i niestety kilka osób się przewróciło, niektórzy z nich doznali mniejszej lub większej kontuzji. Pomimo to, mało kto rezygnuje z dalszej jazdy, ponieważ zamiłowanie do tego sportu jest ogromne, a uzależnieni od adrenaliny potężne. Nawet jeśli czasem bardzo mnie drażni, że mój narzeczony wybrał sobie ten czasochłonny i wysoce niebezpieczny sport — ja nadal będę wspierać jego pasję.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here